czwartek, 8 stycznia 2015

Pić czy jeść, oto jest pytanie.



Pozostając nadal w tematach uzależnień, dziś wywołamy na tapetę picie i jego wpływ na jedzenie.  Alkohol jak i jedzenie występują naturalnie w przyrodzie, innymi słowy można i jedzenie i alkohol zostały nam ofiarowane w darze, czy bożym czy od samej matki natury, to już wg uznania czytelnika.  Jedno jest pewne, że całe wieki czy tysiąclecia, alkohol towarzyszył posiłkom i posiłki alkoholowi. I nie do końca pewne jest czy pito, aby poprawić trawienie pożywienia, czy jedzono, aby alkohol lepiej się trawił.  Fakt faktem od imprez sokratejskich, przez ostatnią wieczerzę do ostatniego sylwestra alkohol był świadkiem ważnych momentów, w życiu jednostek, narodów, czy kształtowania się cywilizacji.  Zamiłowanie do alkoholu nie zanika, choć w skutek rozwoju naszych możliwości (i naszej pomysłowość) zmienia się zawartość procentowa alkoholu w alkoholu.  Coraz częściej sięgamy po niego pogubieni w życiu. Człowiek współczesny pije, nie tylko z okazji uczty, spotkań towarzyskich, ale również po to, aby zapomnieć, aby dodać sobie animuszu, aby móc stawić czoła znajomym.
A jaka jest obecnie relacja jedzenia i picia- wzajemnie zależna i nie tylko. Przede wszystkim alkohol wzmaga nasz apetyt. Wiele osób na trzeźwo starających się kontrolować ilość spożywanych kalorii w ciągu dnia, wieczorem po lampce wina (albo kilku), zaczyna pałać niezmierną miłością do lodówki. Na szczęście ta ostatnia ma w sobie wiele taktu i nie rozpowiada o nocnych romansach. Alkohol wzmaga nasz apetyt, ogranicza logiczne myślenie i napędza system myślenia „a co mi tam”. Z drugiej strony gro osób dostarcza sobie pustych (alkoholowych ) kalorii, aby te inne lepiej się trawiły. Pojawia się także nowy trend, tzw „picie ekonomiczne”. Osoby pijące tym systemem, celowo głodzą się cały dzień, aby alkohol mocniej zadziałał i kop był lepszy. W tej dziedzinie najlepszymi efektami cieszą się późni adolescenci i studenci.  Istnieje też inne oblicze zależności żarłoczno-alkoholowej, w moim mniemaniu prężnie rozwijające się wśród kobiet, szczególnie tych, co to chcą udowodnić, że nie tylko do garów się nadają. Myślę tutaj o strategii ograniczania kaloryczności posiłków przez cały dzień, aby mieć margines na alkohol. Tak aby w ostatecznym rozrachunku zmieścić się z założonej na dzień ilości kalorii. Piękne kobiety kontrolujące swoje życie,  o masakrycznych niedoborach witamin i mikroelementów i marskości wątroby. Na wypatrzone relacje alkoholu z jedzeniem najbardziej narażone są kobiety. To one zawsze muszą być piękne, uśmiechnięte oraz doskonale zorganizowane,  dla wielu z nich tylko drink wieczorny pozwala na niezwariowanie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz