Kolejny raz
kiedy dzieci zaaplikowały mi terapię wstrząsową, mającą na celu obudzenie mnie
ze snu idealnego. Pewnego dnia podczas
przyjemnej poobiedniej posiadówko-rozmówki wypłynął temat chipsów. Nie będę
ukrywała, że temat mnie zaintrygował,
więc rozmowa popłynęła. Miałam wrażenie, że przysłuchuję się rozmowie
ekspertów, gdy pojawiły się marki chipsów, nazwy i smaki. Chcąc sprawdzić
poziom zaawansowania wiedzy popartej osobistym doświadczeniem, zapytałam
przyjemnie gaworzące towarzystwo, kto z nich nigdy chipsów nie próbował.
Chętnych brak. Czy to z obawy przed odrzuceniem społecznym skądinąd tak ważnym
dla dzieci w wieku 5-6 lat, czy obawą "nie bycia" ekspertem, fakt
jest faktem, że każde z dzieci miało za sobą już swój pierwszy chipsowy raz, co
więcej chipsy jako przekąska pojawiały się bardzo często. Najrzadziej w
"dni jak mają wolne od przedszkola" czyli sobota i niedziela. Dzieci
deklarowały, że zazwyczaj dostają chipsy, gdy zaproponują zakup rodzicom. Inne,
że zawsze gdy gdzieś pojadą, chipsy już na czekają. Zdarzył się też przypadek,
kiedy dziecko dostawało chipsy w nagrodę za zjedzenie czegoś zdrowego (wg
zeznań np kanapki)- sytuacja chyba najgorsza z najgorszych, aż do momentu...
Zapytałam też dzieci kto z nimi chipsy spożywa, wyszły współudziały rodziców,
ale to nic, rodzice starzy wiedzą co robią (teoretycznie, bo sami odpowiadają
za swoje zdrowie). Natomiast zaskoczył mnie fakt, iż w chipsowych ucztach
uczestniczą również młodsze dzieci, już niespełna dwuletnie. Zastanawia mnie
fakt, kiedy ten pierwszy chips trafia do ust dziecka. Każdy z rodziców zna
zasady wprowadzania posiłków do diety dziecka. Istnieje tam wzmianka o
wprowadzaniu ostrożnym w trzecim kwartale życia glutenu, całego jajka, owoców
cytrusowych czy twarogu, ale o chipsach ani słowa. Rodzice sami poszukują tego
momentu i cóż jak widać wypada on niebawem po tym jak dziecko dorasta do
strawienia białka jaja. Trochę to zaskakujące, jak rodzice martwiący się o
alergie i zdrowie dzieci robią z nich tak szybko śmietnik. Po tylko tak można
postrzegać wrzucanie w dziecko "junk foodów".
Tymczasem
epidemiolodzy biją na alarm. Otyłość otyłością kiedy ponad jedną trzecią składu
chipsów stanowi tłuszcz. Ha i to nie byle jaki tylko sowicie wyposażony w
izomery trans zapewniający naszym pociechom miażdżycę. Przypominam tylko, że
pierwsze zmiany miażdżycowe można zauważyć już u trzylatków. Ale tłuszcz
tłuszczem, każdy wie, że chipsy są bombą kaloryczną. W zestawie z Izomerami
trans znajdziemy akryloamid. Piękna nazwa dla substancji, która przemysłowo
używa się przy wytwarzaniu między innymi plastiku. Akryloamid ma przede
wszystkim działanie carcerogenne (rakotwórcze) oskarża się go (i potwierdzają
ten fakt badaniami) o powodowanie zmian (uszkodzeń) w strukturze DNA. Badania
podają również, że dzieci spożywające takie przekąski, w porównaniu z tymi
spożywającymi jako przekąski warzywa i owoce mają niższy poziom inteligencji.
Dr John Wright, zauważa, że spożywanie chipsów przez ciężarne jest równie
toksyczne dla płodu ja palenie tytoniu w ciąży, nie łudźmy się, że na młode
organizmy wpływa to lepiej. Kolejnym aspektem pozostaje uzależnienie, bardzo
szybko rozwijające się, głównie dzięki gigantycznej ilości soli i cukru.
równocześnie te dwa składniki działają obciążająco no układ nerwowy,
odpornościowy, krążenia nie wspominając o obciążeniu dla poszczególnych
narządów w tym nerek. Tablicy mendelejewa wspomagającej smak nie sposób już
omówić.
Pojawił się
jeden, jedyny aspekt tej rozmowy, który mnie rozbawił. Wyraz autentycznego
zaskoczenia dzieci (pierwszy raz taki widziałam), kiedy im oznajmiłam, że ja
chipsów nie jem. tych min nigdy nie zapomnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz