wtorek, 27 maja 2014

Stworzona na obraz i podobieństwo Twoich marzeń




Rzecz będzie o naszym ciele. Troszkę mi lżej na duszy, bo i panowie mają obecnie mocną presję aby dbać o swój wygląd. Jednak to kobiety jak wykazuje Melosik, są bardziej społecznie osaczone – to chyba najlepsze określenie istniejącego stanu rzeczy. Pisze on, iż kobiety już od wczesnego dzieciństwa konstruują swą tożsamość poprzez swój wygląd (swoje ciało). Kobieta nieustannie określana przez pryzmat  swojego ciała, sama w końcu zaczyna traktować swą tożsamość poprzez swoją fizyczność.  B.Józefik sugeruje, że początki wagi nadawanej ciału dostrzega się już u Platona, który zakłada, że istnieje gdzieś świat idei, a ten tutejszy to tylko jego odbicie. Skoro więc doskonały świat idei gdzieś istnieje, a my jesteśmy tylko jego marnym odbiciem, to mam wrażenie, że ów świat idei Platona zamieszkał w mojej głowie (i wszelkich znanych mi osób), a nasze ciało staje się tylko niedościgły marzeniem dorównania ideom. Co gorsza widzimy równie silną rozbieżność pomiędzy ideami innych osób. Tysiące lat, odrzucano nasze ciała, dążąc do niedościgłych ideałów. Idealne stopy „niczym pąki lotosu”- jak mawiali chińscy koneserzy piękna, przyniosły śmierć i cierpienie zastępom kobiet. Na szczęście nastał cud. Najprawdopodobniej najbardziej niespodziewany z niespodziewanych. Przytłoczona uprzedmiotowieniem męskim, kobieta jednak podniosła się. W latach 60 zrezygnowała z roli Matki Rodzicielki, zaczynając lansować swój nowy obraz. Kobiety wolnej, wyzwolonej, która nie potrzebowała ani piersi do karmienia, ani bioder aby porodzić kolejne rzesze wojowników. Pojawiła się Twiggy.  Od tamtej pory piękne i wolne kobiety, katują się dietami, ćwiczeniami w dążeniu do ideału. Nie ma już znaczenia możliwości fizyczne ich ciał. Ciało ma się słuchać. Jeśli ciało się nie słucha znak, że jesteśmy zbyt leniwe, niezorganizowane, głupie. Nasze ciało kształtuje poczucie naszej tożsamości. Z badań wynika, że 75% kobiet uważa się za grube, z czego 25% ma nadwagę, a 30% niedowagę. Tego chyba nawet nie warto komentować.
Dziś sądzę, że jeśli zostałyśmy stworzone na obraz i podobieństwo, to najpewniej Platon mieszał w tym swoje złośliwe paluchy.

piątek, 16 maja 2014

Pizza czy geny




Spotykając się z osobami z nadwagą, zazwyczaj swoją figurę tłumaczą czynnikami genetycznym. Opowiadają, że zawsze były przy kości, tak jak ich rodzice i babki i hen hen przodkowie również. Można by powiedzieć, że ktoś tam na górze w sposób złośliwy zaprogramował ich na bycie pulchnymi jeszcze zanim zostali głównymi bohaterami swojego życia płodowego. Trochę jak Bóg, który z góry rozdaje karty potępionych i zbawionych i żadne nasze czyny nie są w stanie tego zmienić. Więc co to jest? Co z naszą wolną wolą? Z drugiej strony co dzień natrafiam na złośliwe komentarze czy ilustracje, przedstawiające osoby otyłe pałaszujące fast foody z dopiskiem „Geny :)”.

No cóż, na pewno uczymy się jeść. Uczymy się sposobu jedzenia. Uczymy się rozwiązywania problemów przez jedzenie, jak w innych domach przy pomocy alkoholu czy awantur, ale czy to oznacza, że każde dziecko z rodziny alkoholowej będzie alkoholikiem? Fakt jest faktem. Badania wykazują niezbicie, że jeśli obydwoje rodziców było otyłych dziecko ma 80% szans na nadwagę, jeśli jedno z rodziców szanse maleją do 40%. Badano również dzieci poddane adopcji i tutaj też pojawiła się zależność pomiędzy otyłymi rodzicami (biologicznymi) a dziećmi (przebywającymi w rodzinach adopcyjnych). Jednak nadal jest szansa. Osoby wywodzące się z rodzin gdzie pojawiła się otyłość MOGĄ, ale nie muszą być również otyłe. Zakłada się, że 25%-40% otyłości ma podłoże genetyczne. Tym bardziej chwała tym, którzy powiedzieli „NIE”. Na pewno walka o siebie będzie trudniejsza, ale nie niemożliwa.

Dlatego więc szacun.