Spotykając się z osobami z nadwagą,
zazwyczaj swoją figurę tłumaczą czynnikami genetycznym. Opowiadają, że zawsze
były przy kości, tak jak ich rodzice i babki i hen hen przodkowie również.
Można by powiedzieć, że ktoś tam na górze w sposób złośliwy zaprogramował ich
na bycie pulchnymi jeszcze zanim zostali głównymi bohaterami swojego życia
płodowego. Trochę jak Bóg, który z góry rozdaje karty potępionych i zbawionych
i żadne nasze czyny nie są w stanie tego zmienić. Więc co to jest? Co z naszą
wolną wolą? Z drugiej strony co dzień natrafiam na złośliwe komentarze czy
ilustracje, przedstawiające osoby otyłe pałaszujące fast foody z dopiskiem „Geny
:)”.
No cóż, na pewno uczymy się jeść.
Uczymy się sposobu jedzenia. Uczymy się rozwiązywania problemów przez jedzenie,
jak w innych domach przy pomocy alkoholu czy awantur, ale czy to oznacza, że
każde dziecko z rodziny alkoholowej będzie alkoholikiem? Fakt jest faktem.
Badania wykazują niezbicie, że jeśli obydwoje rodziców było otyłych dziecko ma
80% szans na nadwagę, jeśli jedno z rodziców szanse maleją do 40%. Badano
również dzieci poddane adopcji i tutaj też pojawiła się zależność pomiędzy
otyłymi rodzicami (biologicznymi) a dziećmi (przebywającymi w rodzinach
adopcyjnych). Jednak nadal jest szansa. Osoby wywodzące się z rodzin gdzie
pojawiła się otyłość MOGĄ, ale nie muszą być również otyłe. Zakłada się, że 25%-40%
otyłości ma podłoże genetyczne. Tym bardziej chwała tym, którzy powiedzieli „NIE”.
Na pewno walka o siebie będzie trudniejsza, ale nie niemożliwa.
Dlatego więc szacun.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz