sobota, 19 kwietnia 2014

Zapomniana magia




Kiedyś Jung mówił, że eucharystia jest momentem zatrzymanym w czasie, powtarzającym się wiecznie. Fotografowie mawiają, że potrafią chwilę zatrzymać na wieczność. Święta dają nam możliwość powrotu do lat minionych, nie tylko naszego dzieciństwa, lecz i wspomnień naszych praszczurów. Ponoć jaja malowane znajdują archeolodzy przy dawnych grobach. Żywność staje się więc naszym łącznikiem z tymi, których już nie ma. Rytuałem pogańskim odtwarzanym w naszym cywilizowanym świecie. Rytuałem, który poradził sobie i z religia i rozwojem techniki. My szczycący się głębokim ucywilizowaniem powtarzamy rytuały, których istoty nie musimy już pamiętać, A jednak magia się dzieje i na nowo powtarza z każdym rokiem. Miłe te momenty kiedy żywienie staje się hołdem oddawanym naturze. Kiedy siadając przy wielkanocnym śniadaniu oddajemy cześć płodności i życiu. Kiedy w końcu jedzenie przestaje być tylko jedzeniem i przenosi nas w inny mistyczny świat, tworzący się wciąż od nowa. Z przyjemnością słucham jak w świecie pędzącym coraz szybciej, poświęca się chwilę wiadomości, nie kolejnym katastrofom, nieszczęściom i oszustwom, ale symbolice nadchodzących świąt. Jajom, kurczętom, owsowi symbolizującym nowe życie. Chrzanowi będący symbolem sił witalnych i zdrowia, a po zaadaptowaniu przez kościół, także cierpienia i zmartwychwstania Jezusa. Chleb i baby mające zapewnić dobrostan. I ser symbolizujące równowagę i zgodę pomiędzy światem zwierząt i ludzi. I ten pokarm idziemy rytualnie święcić, gdzie sam akt poświęcenia pokarmu staje się aktem symbolicznym, trwającym od tysiącleci.
Życzę więc państwu z okazji tych najpiękniejszych, życiodajnych świąt odrobiny magii w waszym życiu.

piątek, 11 kwietnia 2014

Pierwszy chips w raju


Kolejny raz kiedy dzieci zaaplikowały mi terapię wstrząsową, mającą na celu obudzenie mnie ze snu idealnego.  Pewnego dnia podczas przyjemnej poobiedniej posiadówko-rozmówki wypłynął temat chipsów. Nie będę ukrywała,  że temat mnie zaintrygował, więc rozmowa popłynęła. Miałam wrażenie, że przysłuchuję się rozmowie ekspertów, gdy pojawiły się marki chipsów, nazwy i smaki. Chcąc sprawdzić poziom zaawansowania wiedzy popartej osobistym doświadczeniem, zapytałam przyjemnie gaworzące towarzystwo, kto z nich nigdy chipsów nie próbował. Chętnych brak. Czy to z obawy przed odrzuceniem społecznym skądinąd tak ważnym dla dzieci w wieku 5-6 lat, czy obawą "nie bycia" ekspertem, fakt jest faktem, że każde z dzieci miało za sobą już swój pierwszy chipsowy raz, co więcej chipsy jako przekąska pojawiały się bardzo często. Najrzadziej w "dni jak mają wolne od przedszkola" czyli sobota i niedziela. Dzieci deklarowały, że zazwyczaj dostają chipsy, gdy zaproponują zakup rodzicom. Inne, że zawsze gdy gdzieś pojadą, chipsy już na czekają. Zdarzył się też przypadek, kiedy dziecko dostawało chipsy w nagrodę za zjedzenie czegoś zdrowego (wg zeznań np kanapki)- sytuacja chyba najgorsza z najgorszych, aż do momentu... Zapytałam też dzieci kto z nimi chipsy spożywa, wyszły współudziały rodziców, ale to nic, rodzice starzy wiedzą co robią (teoretycznie, bo sami odpowiadają za swoje zdrowie). Natomiast zaskoczył mnie fakt, iż w chipsowych ucztach uczestniczą również młodsze dzieci, już niespełna dwuletnie. Zastanawia mnie fakt, kiedy ten pierwszy chips trafia do ust dziecka. Każdy z rodziców zna zasady wprowadzania posiłków do diety dziecka. Istnieje tam wzmianka o wprowadzaniu ostrożnym w trzecim kwartale życia glutenu, całego jajka, owoców cytrusowych czy twarogu, ale o chipsach ani słowa. Rodzice sami poszukują tego momentu i cóż jak widać wypada on niebawem po tym jak dziecko dorasta do strawienia białka jaja. Trochę to zaskakujące, jak rodzice martwiący się o alergie i zdrowie dzieci robią z nich tak szybko śmietnik. Po tylko tak można postrzegać wrzucanie w dziecko "junk foodów".
Tymczasem epidemiolodzy biją na alarm. Otyłość otyłością kiedy ponad jedną trzecią składu chipsów stanowi tłuszcz. Ha i to nie byle jaki tylko sowicie wyposażony w izomery trans zapewniający naszym pociechom miażdżycę. Przypominam tylko, że pierwsze zmiany miażdżycowe można zauważyć już u trzylatków. Ale tłuszcz tłuszczem, każdy wie, że chipsy są bombą kaloryczną. W zestawie z Izomerami trans znajdziemy akryloamid. Piękna nazwa dla substancji, która przemysłowo używa się przy wytwarzaniu między innymi plastiku. Akryloamid ma przede wszystkim działanie carcerogenne (rakotwórcze) oskarża się go (i potwierdzają ten fakt badaniami) o powodowanie zmian (uszkodzeń) w strukturze DNA. Badania podają również, że dzieci spożywające takie przekąski, w porównaniu z tymi spożywającymi jako przekąski warzywa i owoce mają niższy poziom inteligencji. Dr John Wright, zauważa, że spożywanie chipsów przez ciężarne jest równie toksyczne dla płodu ja palenie tytoniu w ciąży, nie łudźmy się, że na młode organizmy wpływa to lepiej. Kolejnym aspektem pozostaje uzależnienie, bardzo szybko rozwijające się, głównie dzięki gigantycznej ilości soli i cukru. równocześnie te dwa składniki działają obciążająco no układ nerwowy, odpornościowy, krążenia nie wspominając o obciążeniu dla poszczególnych narządów w tym nerek. Tablicy mendelejewa wspomagającej smak nie sposób już omówić.
Pojawił się jeden, jedyny aspekt tej rozmowy, który mnie rozbawił. Wyraz autentycznego zaskoczenia dzieci (pierwszy raz taki widziałam), kiedy im oznajmiłam, że ja chipsów nie jem. tych min nigdy nie zapomnę.