„Proszę Pani, byłem wczoraj w
McDnaldzie i zjadłem frytki, dwa hamburgery i colę” wita się ze mną pękający z
dumy pięciolatek. „Że co?” bo nie byłam pewna o czym ten młody człowiek do mnie
mówi. „No całą colę, frytki i dwa hamburgery” powtarza, mając na uwadze, że
stara jestem i do mnie trzeba głośno mówić.
To właśnie te momenty, które
odbierają mi resztki złudzeń.
Uczciwość i prawdomówność dzieci
jest często rozbrajająca. Ich wiedza dotycząca asortymentu śmieciowego sklepów
spożywczych jest wprost zaskakująca. Trzylatki mają już nierzadko wyrobione
preferencje w zakresie smaku czy kształtu ulubionych chipsów. O co chodzi? Jak
intensywną naukę musiały pobierać te dzieciaki, aby w wieku trzech lat wiedzieć
więcej na temat takich przekąsek niż ja w wieku trzydziestu kilku. W tej
sytuacji niezrozumiałe pozostaje dla mnie po co? Po co rodzice faszerują tym
swoje dzieci? W zasadzie dlaczego je trują
i upośledzają. Rodzice, którzy powinni wspierać i dbać o zdrowie swoich dzieci
tak bardzo je krzywdzą. Nie przyjmuję tu wyjaśnień pt: „Bo on to lubi”.
Wspominając dzieci, którym w ramach programu „Lubię warzywa” podawaliśmy co
dzień warzywa, pamiętam wypowiedzi ich rodziców: „Nie wiem, co Pani tutaj robi
tym dzieciom, ale mój Franio żąda żeby kupować mu ogórki” albo „Zocha kazała
sobie kupić paprykę, bo chciała ją zjeść. No myślałam, że sobie ze mnie jaja
robi”. Wybaczcie drodzy rodzice, ale to wy uczycie jeść te śmieci swoje dzieci
i to wy podtruwacie je sukcesywnie i skutecznie. Spotkałam się również z teorią, że w tej
chwili aby nie jeść produktów bez wspomagaczy, konserwantów i innych odmian
tablicy mendelejewa trzeba by zrezygnować w ogóle z jedzenia, a skoro wszystko
jest niezdrowe to jakie znaczenie ma jedzenie fast foodów. Moi drodzy, owszem zgadzam się całkowicie ONI
zatruli nasze jedzenie dla potrzeb konsumpcjonizmu i innych takich tym
podobnych, po prosto rozwój cywilizacji. Nie wymuszam tutaj zaopatrywania się tylko
w produkty z atestem ekologicznej żywności. Ale czy to powód, aby z tego bagna
śmieci wybierać te najgorsze. Te ,co do których nawet laik nie ma żadnych
złudzeń, że mogą nieść za sobą jakieś wartości (odżywcze, nie tylko energetyczne). Aczkolwiek zrzucanie winy na tych „onych” na
pewno jest dość wygodne. W sumie to nie nasz wymysł, słyszałam kiedyś taką
historię sprzed dwóch tysięcy lat, jak jeden gość imieniem Piłat nie chcąc
skazać pojmanego na śmierć załatwił sobie skazanie go przez lud (czytaj "tych
innych"). Więc winę zrzucać możemy, ale to my podajemy pierwszego hamburgera czy
chipsy naszemu dziecku.