Takie
pytanie powaliło mnie z nóg na ostatnim spotkaniu z rodzicami. Mama szybko zaczęła argumentować, że ona też
tak chce bo jej dziecko ma problemy ze zgryzem. Hmmm…. Chwilkę mi zajęło zanim
moje zwoje przetrawiły informację o czym rodzic do mnie mówi. „A jak wy to
robicie, że wasze dzieci w dom tego nie jedzą?”- pytam w odpowiedzi. Może i
nieładnie odpowiadać pytaniem, ale „pytanie matka” warte sokratejskiej
odpowiedzi. Więc moje pytanie na pytanie uważam za wytłumaczone, szczęściem
dzieci nie słyszały wiec nie maczałam palców w krzewieniu złych nawyków
konwersacyjnych. Pytam więc rodziców, tutaj na forum, „Jak wy to robicie , że
dzieci nie zjedzą skórki od chleba, ani jabłka?”. Co więcej jak z ambony się pytam:
dlaczego tak perfidnie krzywdzicie dzieci swoje?? Przecież każde dziecko jadło
skórki od chleba (no może prócz tych, u których w trakcie porodu odkryto celiakię). Nasz babcie uczyły nas, żeby dawać piętkę od
chleba, gdy dziecko ząbkuje. No ja wiem, ze teraz są gryzaki, ale wiem też że dzieci
chętniej sięgają po piętkę. Ja nie wnikam już w możliwości trawienne młodego
organizmu, dyskretnie tylko wspominam, że możemy podawać gluten dopiero od 5
m-ca dzieciom karmionym piersią. No ale co się dzieje pomiędzy 5m-cem życia , a
6r.życia dziecka? Mama, która chętnie podawała dziecku piętkę chleba, żeby nie
było marudne, z jakiś przyczyn odkrywa, że po zakończeniu ząbkowania dziecko
nie potrafi gryź skórek? Nie rozumiem. I
dlaczego obieramy jabłka ze skórki równocześnie tłukąc dziecku, że trzeba
skórki jeść bo są najzdrowsze? Sama byłam niejednokrotnie świadkiem takiej
sytuacji więc mi nie wmawiajcie, że taka dwulicowość i działania przeciw
zdrowiu dziecka to rzadkość. Czasem pytam tych „obieraczy”: „Po co obieracie
skórkę, skoro dziecko potrafi ją zjeść?”. W odpowiedzi słyszę naoczywistniejszą
oczywistość „Bo przecież nie zje ze
skórką”. Bo co? Kto tak mówi? Ja widziałam na własne oczy, i kto wie może to
było i wasze dziecko jak dzieci jedzą nieobrane jabłko (a nawet nie pokrojone
na cząstki) oraz kanapki bez obcinania skórek. Widzicie? A jednak takie dzieci istnieją.
piątek, 29 listopada 2013
niedziela, 24 listopada 2013
Kraków intelektualystów
Każdy przyjezdny wie, że
Kraków stolicą artystów jest (polską znaczy się). Prężne głowy tworzą nowe wizje
sztuki i kultury, wytyczają kierunki myślenia. Każdy rodowity Krakowianin czuje
w sobie głębokiego ducha egzystencjalno – artystycznego, każdy przyjezdny chce się
nim nasycić. Ba.... w Krakowie nawet kamieniarz jest artystą i pani w okienku. Nic więc
dziwnego, że wznosząc tak wysoko ducha, idee i twórczość, nie ma czasu na
zajmowanie się tak prozaicznym tematem jak ciało.
Konsekwencji naszej
wyższości intelektualno- duchowej szukać daleko nie musimy. Respondek, Jarosz i
Stolińska opublikowały przegląd i ocenę realizacji programów profilaktyki
nadwagi i otyłości prowadzonych w poszczególnych województwach Polski, które
były realizowane w latach 2006-2010.
Małopolska poszczyciła się wdrożeniem JEDNEGO programu, (dla porównania
w kujawsko-pomorskim było ich siedem). Nie ma jednak obawy, to nie Kraków
zniżył się do stworzenia dla swych około 300tyś. mieszkańców z nadwagą i
otyłością programu. U nas nadal duch jest najważniejszy. Program został
opracowany i realizowany w Krzeszowicach (miasteczku w pobliżu Krakowa, gdzie
najwyraźniej nie wiedzą co ważne, nie odczuwają już tak mocno idei wzniosłego ducha).
Zastanowić się więc warto
nad tym, czym dla Krakowianina jest ciało. Uwielbiane przez artystów. Świątynia
idei. Eteryczne ciała romantycznych bohaterów, romantycznych dandysów, kobiet-
puchów marnych. Oj, marności te raczej nam już nie grożą. Jako, że najgrubsi
już jesteśmy, a robić się nam nie chce ani profilaktycznie ani
poprofilaktycznie. Ciało nasza forma. Odwieczne więzienie ducha i myśli. Forma,
przeciw której każda sztuka się buntuje, każda idea chce się od niej uwolnić.
Jak wielki mistrz Gombrowicz całe życie i twórczość walczący z formą. W
twórczości wygrał wspaniale, patetycznie gęba nad gębę. W życiu… W życiu forma
przygniotła go. Zmarł zmagając się z nadwagą, astmą. Umiera przygnieciony przez
formę, a ile idei więcej zostało by zapisanych gdyby nie walka o oddech po
wejściu na piętro kamiennicy...
Koniec i bomba
A kto czytał, ten trąba :P
A kto czytał, ten trąba :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)